Kary i nagrody – czy można inaczej?
System kar i nagród to metoda wychowawcza, wywodząca się z psychologii behawioralnej. Nie trzeba jej nikomu przedstawiać. Jest to prawdopodobnie najstarsza oraz najczęściej stosowana do dziś metoda. Rodzice stosują ją już w stosunku do najmłodszych dzieci, bijąc brawo, gdy maluch nabywa nowe umiejętności lub grożąc palcem (nu-nu-nu) i odkładając do kojca, gdy robi coś, czego nie powinien. Trwa to praktycznie do momentu opuszczenia przez dziecko domu rodzinnego, a czasem nawet dłużej. Wiele rodzin czy placówek opiekuńczo-wychowawczych oraz edukacyjnych opiera na niej swoje działania wychowawcze, twierdząc, że to podstawa, a proces wychowania jest bez niej niekompletny. Jednak coraz popularniejszy wśród rodziców oraz pedagogów staje się nurt rodzicielstwa bezwarunkowego, a co za tym idzie – odejście od karania lub nawet od karania i nagradzania dzieci. Dlaczego?
Trochę o karach i nagrodach
System kar i nagród to metoda działająca na zasadzie wzmocnień. Kary to wzmocnienia negatywne, mające za zadanie wygasić zachowania niepożądane, natomiast nagrody to wzmocnienia pozytywne, w założeniu prowadzące do wykazywania w przyszłości pożądanych zachowań. Specjaliści będący zwolennikami tej metody podkreślają, że nagradzanie jest o wiele ważniejsze niż karanie i powinno być podstawą wychowania przy jej użyciu. Badania jednak pokazują, że rodzice bardziej wierzą w skuteczność kar i to jednak one dominują w warunkowaniu zachowań ich pociech. Specjaliści podkreślają również, że zarówno kary, jak i nagrody powinny spełniać pewne wytyczne, by być skuteczne.
By nagroda była skutecznym narzędziem wychowawczym, powinna być:
- udzielana jedynie dziecku, które naprawdę na nią zasłużyło,
- udzielona przez osobę dobrze znającą dziecko,
- adekwatna – nie za duża, nie za mała.
Nagroda to nie prezent, a prezent nie jest nagrodą. To również bardzo istotne, bo zarówno dzieci, jak i rodzice często utożsamiają te dwie rzeczy ze sobą nawzajem.
Zatem najczęstszą nagrodą powinna być pochwała i uznanie, najlepiej udzielona w obecności innych dorosłych i dzieci. W drugiej kolejności sprawienie dziecku przyjemności, darzenie zaufaniem, wspólne spędzanie czasu w atrakcyjny sposób, nagrody rzeczowe i pieniądze.
Zwolennicy tej metody dopatrują się w nagrodach szeregu pozytywnych efektów, wśród których można wymienić m.in.: umacnianie w dziecku wiary we własne siły i możliwości, realizację potrzeby uznania i sukcesu, zachętę do podejmowania coraz trudniejszych wyzwań, dostarczanie uczucia radości i przyczynianie się do dobrego samopoczucia, wzmacnianie więzi z nagradzającym, a nawet korzystny wpływ na świadków nagradzania.
Kara jest z perspektywy dziecka sytuacją przykrą i krzywdzącą, dlatego starannie jej ono unika. Karze towarzyszy strach, duże napięcie oraz przykry stan emocjonalny. Zwolennicy karania dzieci podkreślają, że aby było skuteczne, karzący musi znać dziecko, a sama kara powinna być dostosowane do jego wrażliwości. Ich zdaniem karać można za czyny uważane za naganne, nie należy robić tego pod wpływem emocji i w gniewie. Jednocześnie kara musi zostać nałożona bezpośrednio po zaistnieniu niepożądanego zachowania lub jego odkryciu. Kara musi być sprawiedliwa, nałożona przez osobę darzoną autorytetem, należy unikać stosowania wciąż tych samych kar, a kary zbyt pobłażliwe są bezwartościowe. Karami powinny być: odmawianie przyjemności, wyrażenie swojego zawodu, smutku i dezaprobaty dla zachowania dziecka, milczenie rodziców, nagany słowne i pisemne w obecności innych dzieci i dorosłych, czasowe odebranie przywilejów.
Specjaliści będący zwolennikami tej metody ostrzegają również przed karami szkodliwymi, takimi jak bicie, krzyczenie, straszenie, poniżanie, wyzwiska czy izolacja oraz zalecają, by się ich wystrzegać. Kary te nie wymagają myślenia, dlatego często sięga się po nie pod wpływem emocji.
Irena Jundziłł w swojej książce Nagrody i kary w wychowaniu podkreśla jednak, że: kary i nagrody nie są najważniejszą metodą oddziaływania na dziecko oraz: jeżeli rodzice akceptują siebie i swoje dzieci, tworzy się ciepła, intymna atmosfera, w której wzrastają one bez skrzywień i wypaczeń. W takich warunkach niepotrzebne są kary, gdyż doświadczenia i zachowania odbiegające od przyjętych, zwyczajowych norm współżycia z życzliwością i cierpliwością są korygowane.
Uwierz mi, Drogi Czytelniku, że było mi bardzo trudno napisać powyższy fragment obiektywnie i bez oceniania, ponieważ nie zgadzam się tu z niczym poza trzema ostatnimi zdaniami. Największy sprzeciw budzi we mnie fragment o zalecanych karach. Milczenie rodziców, chłód emocjonalny, odtrącenie, jak również karcenie przy świadkach są w opinii psychologów formą przemocy psychicznej. Te kary są według badań nie mniej przemocowe niż zachowania określone przez zwolenników takiego karania jako szkodliwe.
Nagrody i kary – fakty
Dość łatwo pisze się o zagrożeniach, jakie niesie za sobą karanie dzieci. Wiedza ta jest powszechna i spory odsetek rodziców zgadza się, że kary nie są dobrą metodą wychowawczą. Ale czemu nagrody nie są dobre? Ponieważ kary i nagrody to tak naprawdę dwie strony tego samego medalu – mechanizm ich działania jest taki sam, tylko kierunki przeciwne. Jeśli się nad tym zastanowisz, to nieważne czy powiesz: jeśli odkurzysz, to pójdziemy na lody, czy:jak zaraz nie odkurzysz, to nie pójdziemy na lody.
Prawda? W obu przypadkach chodzi o to, by wymóc na dziecku to, czego od niego oczekujemy.
System ten, od wieków akceptowany jako zewnętrzna motywacja dzieci, wywodzący się z psychologii behawioralnej, okazuje się jednak nie tylko nieskuteczny, lecz wręcz szkodliwy. Zarówno kary jak i nagrody dają szybki, w przypadku kar nawet natychmiastowy, efekt. Jednak June Nelsen, autorka Pozytywnej Dyscypliny (metody wychowawczej opartej na psychologii Adlerowskiej), w jednej ze swoich książek przestrzega rodziców, pisząc: strzeż się tego, co działa. Dlaczego? Ponieważ to, co działa natychmiast, działa tylko na chwilę – odwołuje się do emocji dziecka, do jego potrzeby akceptacji, nie daje rezultatów długofalowych. Działa wyłącznie pod okiem rodzica – kara nie zniweluje w przyszłości nieakceptowalnego zachowania, za to nauczy, jak je przed rodzicem ukryć, całkowicie lub chociaż na dłuższy czas, by uniknąć kary. Nagroda zaś nie sprawi, że dziecko będzie regularnie odkurzać pokój, będzie ono z tym zwlekać, aż rodzic ponownie zaproponuje nagrodę. Ta metoda przynosi pożądany rezultat tylko wtedy, gdy motywator jest w zasięgu, nie mając wizji nagrody, dziecko prawdopodobnie nie podejmie działania, natomiast nie mając wizji kary, może wrócić do zachowań nieakceptowalnych. Istnieje duże prawdopodobieństwo że motywator będzie musiał być zwiększany – niejeden rodzic płacący dziecku za porządek w pokoju z czasem zauważa, jak to z 2 zł robi się 5, a później 10. Niejeden rodzic, który za karę odsyła dziecko do pokoju orientuje się w pewnym momencie, że wyciszenie i „przemyślenie swojego zachowania” zajmuje mu coraz więcej czasu.
Zarówno kary, jak i nagrody jako motywacja zewnętrzna niszczą w dziecku motywację wewnętrzną, zabijają jego ciekawość poprzez minimalizację poczucia wpływu na rzeczywistość. Uczą też, że niezależnie od tego, co czuje, powinno zachowywać się tak, by przypodobać się innym. Kary i nagrody, warunkując zachowanie dziecka, utwierdzają je w niewłaściwym przekonaniu, że rodzic kocha je tylko wtedy, gdy spełnia ono jego oczekiwania. Prowadzi to do budowania w przyszłości nieprawidłowych relacji, opartych na tej samej zasadzie i oczekiwaniu tego od innych lub tkwieniu w toksycznych relacjach, by nikogo nie zawieźć. Często nagradzane dziecko, z czasem brak nagrody zaczyna odbierać jako karę.
Odsyłanie do pokoju, spopularyzowany przez pewien program telewizyjny sprzed prawie 15 lat „karny jeżyk”, kącik przemyśleń, czy jakkolwiek inaczej tego nie nazwiemy, to metoda przez specjalistów nazywana time out. Polega ona na izolacji i odrzuceniu dziecka. Według specjalistów jest nie mniej szkodliwa niż kary cielesne, a jest to nadal jedna z najczęściej stosowanych kar w domach i przedszkolach. A teraz pomyśl Drogi Rodzicu, czy dziecko pełne emocji, smutku, gniewu, rozżalenia odesłane do pokoju lub siedzące tyłem do innych na krzesełku, bez Ciebie, bez nikogo, bez wsparcia, siedzi tam i dokonuje przemyśleń typu: tak, to absolutna racja, ta kara jest zasadna i mi się należała, źle się zachowałem i więcej tego nie zrobię, rodzic ma rację. Oczywiście, że nie. Odwołaj się do swoich wspomnień z dzieciństwa lub swoich doświadczeń osoby dorosłej. Gdy zostałeś upokorzony, niesprawiedliwie lub źle potraktowany, czy była w tobie gotowość do współpracy lub większego wysiłku?
Czy zastanawiałeś się nad tym, że kary mogą mieć długotrwałe konsekwencje? Wspomniana wyżej Pozytywna Dyscyplina, to metoda oparta na wzajemnym szacunku, rozwijająca kompetencje dziecka. Mówi ona o czterech możliwych konsekwencjach kary. W literaturze nazywa się je „czterema R kary”, a są to:
- Rozgoryczenie – poczucie niesprawiedliwości, rodzący się w związku z karą brak zaufania do dorosłych.
- Rewanż – przeświadczenie o tym, że w momencie kary wygrywa dorosły, pragnienie zemsty (ale ja mu jeszcze pokażę – myśli dziecko).
- Rebelia – czyli bunt. Dziecko może świadomie podejmować zachowania, które podlegają karze lub odmawiać jej odbycia, chcąc pokazać dorosłym, że nie mają nad nim władzy.
- Rejterada – czyli wycofanie, mogące iść w dwie różne strony. Obserwuje się wtedy wycofanie, które może przerodzić się w przebiegłość (następnym razem nie dam się złapać) lub obniżone poczucie własnej wartości. Dziecko zyskuje poczucie, że jest złą osobą. To również może przejawiać się w dwojaki sposób: albo jestem zły, więc nie mogę zachowywać się inaczej, albo jestem zły, więc muszę zrobić wszystko, by przypodobać się innym, robiąc to, co mi każą.
Pozytywna Dyscyplina zadaje nam, rodzicom, jeszcze jedno ważne pytanie: skąd powstał ten szalony pomysł, że aby dzieci zaczęły zachowywać się lepiej, muszą najpierw poczuć się gorzej? Wskazuje nam też szeroki wachlarz nieprzemocowych i niewarunkujących narzędzi, które mają wspierać nie tylko w rodzicielstwie, lecz także we wszystkich relacjach.
Zatem – co, jeśli nie kary, a co, jeśli nie nagrody?
Nie zastanawiaj się, co zamiast kar, co zamiast nagród. Słowo zamiast jest tu niezwykle istotne, bo zakłada, że kary i nagrody są kluczowym elementem wychowania i jeśli je wyeliminujemy, trzeba będzie je czymś zastąpić. Nie tędy droga. Przecież nie chcemy maskować kar czy nagród, nazywając je inaczej. Warto jednak stosować różne narzędzia, by unikać sytuacji w których korci Cię, by ukarać dziecko.
- Zasady ustalone wspólnie i zawczasu – jak dziecko ma zachowywać się dobrze, jeśli nie wie, co to znaczy? Zasady powinny być niezmienne oraz konsekwentnie przestrzegane.
- Bądź uprzejmy i stanowczy jednocześnie – to postawa pomiędzy surowością a pobłażliwością. Dzięki takiemu podejściu unikniesz ekstremów. Przykładowym komunikatem wyrażonym w ten sposób będzie np.: chcesz się jeszcze pobawić, a już czas iść do łóżka. Chcesz posłuchać kołysanek czy bajki na dobranoc?
- Akceptuj i szanuj uczucia dziecka – pozwól mu je odczuwać. Zobaczy wtedy, że potrafi sobie radzić z różnymi emocjami. Nie próbuj naprawiać sytuacji ani ratować dziecka, nie zagaduj, nie odwracaj od nich uwagi. Nazwij jego emocje i towarzysz mu, nie narzucając się.
- Działaj, a nie gadaj – czasem działanie bez słów jest najlepszym rozwiązaniem. Uprzedź dziecko, co zamierzasz zrobić, sprawdź, czy rozumie Twoją intencję i konsekwentnie realizuj to, co zapowiedziałeś.
- Zdecyduj co TY zrobisz – zaplanuj, co zrobisz i poinformuj o tym dzieci z wyprzedzeniem, np.: podam obiad, gdy nakryjecie do stołu lub: poczytam na dobranoc, gdy umyjecie zęby. Konsekwentnie i stanowczo, ale też uprzejmie realizuj to, co zapowiedziałeś.
- Ucz dzieci, co mogą robić –zamiast mówić: nie bij powiedz: dotknij delikatnie. Zamiast przestańcie się kłócić, powiedz: dogadajcie się.
- Oko w oko – nie komunikuj się z dzieckiem, krzycząc do niego z drugiego pokoju, przerwij czynność, którą wykonujesz i podejdź do niego. Rozmawiaj z nim, patrząc mu w oczy.
- Szukaj rozwiązań, nie winnych – koncentruj się na rozwiązaniach zamiast na wzbudzaniu poczucia winy. Określcie wspólnie, co jest problemem, stwórzcie listę rozwiązań, wybierzcie takie, które zostanie zaakceptowane przez wszystkich. Przetestujcie je przez tydzień, jeśli się nie sprawdzi, wybierzcie kolejne. Szukajcie wytrwale.
- Rób to, co mówisz – jeśli coś mówisz, mów na poważnie. Jeśli mówisz na poważnie, postępuj zgodnie z tym, co powiedziałeś. Nie groź, że wyrzucisz zabawki z podłogi do kosza, w 95 % przypadków tego nie zrobisz, a dziecko zauważy, że rzucasz słowa na wiatr.
- Przytulajcie się! – Dzieci, i dorośli też, zachowują się lepiej, gdy czują się lepiej. Przytulanie wszystkim dobrze zrobi. Jeśli tego potrzebujesz, powiedz o tym dziecku.
- Plan dnia – ustalony plan, powieszony w widocznym miejscu, pomoże Wam uniknąć porannej nerwówki.
- Błędy są doskonałą okazją do nauki – reaguj na błędy ze współczuciem i uprzejmością, nie obwiniaj, nie praw kazań, nie zawstydzaj.
- Słuchaj – dziecko Cię wysłucha, jeśli najpierw samo poczuje się wysłuchane. Nie przerywaj, nie neguj. Zadawaj pytania, takie jak chociażby: możesz podać jakiś przykład?. Kiedy dziecko skończy mówić, zapytaj, czy jest gotowe wysłuchać Ciebie. Kiedy Ty również powiesz o tym, co jest dla Ciebie ważne, spróbujcie znaleźć rozwiązanie, które oboje możecie przyjąć.
- Naturalne konsekwencje – pozwól dziecku odczuć naturalne konsekwencje jego wyborów i zachowań. Jeśli nie chce założyć swetra pod kurtkę zimą, to prawdopodobnie zmarznie. Dzięki temu stanie się bardziej odporne i samodzielne. Unikaj prawienia kazań i mówienia a nie mówiłam. Okaż empatię, pomagaj, ale nie ratuj, uszanuj uczucia dziecka i okaż zrozumienie.
- Pozytywna przerwa – to świetna metoda, gdy emocje buzują i w Tobie, i w dziecku. To czas na to by poczuć się lepiej, bo gdy czujemy się lepiej, lepiej też się zachowujemy. Zarówno dzieci jak i dorośli. Pozytywna przerwa to nie time out i nigdy nie powinna być tak traktowana. Warto stworzyć specjalną przestrzeń (łóżko, kanapa, namiot, pufa), w której dziecko ma się czuć dobrze, ochłonąć, pobawić się, czy zwyczajnie wyciszyć. Na początku wprowadzania pozytywnej przerwy pytaj dziecko, czy nie chce jej sobie zrobić, ale niech zawsze będzie to jego decyzja. Ty też możesz się na nią udać. Czujesz, że zaraz wybuchniesz? Powiedz: Stop! Potrzebuje pozytywnej przerwy. Przerwij to, co robisz, przeczytaj fragment książki, napij się herbaty posłuchaj muzyki- zrób coś, co pozwoli Ci się lepiej poczuć. Po pozytywnej przerwie, kiedy atmosfera będzie przyjemniejsza, łatwiej będzie Wam się dogadać.
- Proś o pomoc – mówienie dziecku, że jest zdolne i zapewnianie go o jego umiejętnościach nie jest nawet w połowie tak skuteczne, jak stwarzanie mu sytuacji, w których może tego doświadczyć. Dzieci, które są angażowane do pomocy, czują się zdolne, ważne i mają poczucie przynależności do rodziny, czują, że robią coś pożytecznego.
- Pochwałę zastąp zachętą – zamiast mówić jestem z ciebie taka dumna, powiedz: ciężko pracowałaś, pewnie jesteś z siebie dumna. Zamiast jesteś dobrym chłopcem, powiedz: dziękuję za Twoją pomoc.
- Mądre komplementy – skupiaj się na tym, co dziecku udało się osiągnąć. Doceniaj je, kiedy było pomocne i pożyteczne. Możesz powiedzieć np.: doceniam to, jak szybko przygotowałeś się do wyjścia lub: zauważyłam, że zająłeś się siostrą, gdy była smutna, jestem pewna, że poprawiło jej to humor, lub: dziękuję, że odniosłeś naczynia.
To tylko kilka podpowiedzi, jak budować relację nieopartą na warunkowaniu, i jak unikać stosowania kar i nagród. Dzieci, tak samo jak dorośli, mają rożne temperamenty, zachowania i charaktery. Nie mogę obiecać, że każde z narzędzi zadziała lub że zadziała od razu. Szukaj swojej drogi rodzicielskiej i kanału porozumienia z swoim maluchem, przedszkolakiem, szkolniakiem czy nastolatkiem. Pozytywna dyscyplina nie sprawi, że dziecko stanie się idealne, ale sprawi, że Ty idealnie odnajdziesz się w roli rodzica.